poniedziałek, 29 października 2018

Historia powstania głoski "ż"



Wiktoria Korzeniowska
Akan Kurkowski
Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie


Tajemnica zmutowanych żab



Pewnego listopadowego dnia Sherlock Holmes wyszedł na spacer. Ubrany w zieloną, kraciastą pelerynę, zielone gumowce oraz brunatną czapkę popalał fajkę. Nagle zauważył żabę z nienaturalnie wygiętymi odnóżami. Zadziwiony tym zjawiskiem, zaczął śledzić płaza. Chwilę później ujrzał świecące ślady w kształcie litery „z” z kropką nad nią pozostawione przez żabę. Szedł tak i szedł... Znudziwszy się tą obserwacją, wrócił do domu.
Następnego deszczowego dnia, usłyszawszy niezwykle głośny grzmot pioruna, natychmiast wyjrzał przez okno. W miejscu uderzenia ujrzał wypaloną literę „z” z kropką u góry, otoczoną przez zmutowane żaby. Nieco później zauważył ubranego na czarno człowieka z tym samym symbolem na kurtce. Kiedy chował żaby do wielkiego wora, Sherlock rzucił się do pościgu. Podejrzany zaczął biec w stronę tunelu, gdzie został złapany przez detektywa.
-Kim jesteś?-chrząknął Holmes.
-Nie interesuj się. To nie twoja sprawa-odpowiedział niekulturalnie nieznajomy.
-Po co ci te ...-nie zdążył spytać się Sherlock, gdyż ten prędko uciekł.
Podążając za nim, zauważył jak złodziej schodzi w dół do kanałów. Było to bardzo ciemne i niebezpieczne miejsce. Roiło się tam od szczurów wraz z chorobami. Holmes zszedł cicho po schodach w dół, by nikt go nie zauważył. Szedł długim, ciasnym korytarzem, aż doszedł do wielkiego okręgu. Schował się szybko za kolumną i podsłuchiwał rozmowę. Na środku okręgu stał uciekinier, a wokół niego mnóstwo zmutowanych żab. Wszyscy stali w jednym dużym okręgu wzdłuż linii i wymawiali słowa w języku łacińskim. Wygląda to jak sekta-pomyślał Sherlock. Przez przypadek detektyw kopnął kamień. Zaklinacz żab od razu się oglądnął za nim. Powiało grozą. Holmes stał w bezruchu i liczył tylko sekundy. Czuł się tak, jakby miało mu się za chwilę skończyć powietrze. Nieznajomy podszedł bliżej i się przyglądał kamykowi. W głowie szpiega trwało to wieki. Na szczęście ogromna żaba, która była dowódcą, przybyła na zebranie i obcy człowiek odszedł od kolumny, nie zauważając przy tym podpatrywacza. Sherlock odetchnął ze spokojem i pospiesznie wybiegł z kanałów. Wrócił do domu i przez parę dni analizował dziwne zajście. Sherlock Holmes chodził tam i obserwował zebrania wtajemniczonych. Każde spotkanie wyglądało tak samo. Wszyscy stawali wokoło okręgu i wypowiadali łacińskie słowa, po czym wchodziła przewodnicząca żaba. Podglądacz zapisał całą wymowę, by sprawdzić jej tłumaczenie w domu. Zawsze była ubrana w czarną kurtkę z literą „z” z kropką nad nią. Holmes nadal zastanawiał się nad jej znaczeniem. Wracając do domu, wszedł do biblioteki w poszukiwaniu słownika łacińskiego. Szukał go i szukał... i nie mógł znaleźć, aż nagle potknął się o niego na podłodze. Przeszukał cały, jednakże nie znalazł tego, czego chciał. Jednak nie ustawał w poszukiwaniach. Przewertował wszystkie możliwe słowniki i nic nie znalazł. Nie marnując czasu, wyszedł przed szereg regałów w stronę wyjścia. Nagle zauważył człowieka w czerni. Odłożył książkę i wyszedł. Sherlock Holmes w pędzie poszedł po książkę. I to właśnie w niej znalazł tajemniczy tekst. Chociaż nawet po przetłumaczeniu nie wiedział, co to znaczy. Po zastanowieniu się, pospiesznie udał się do kanałów. Złożyło się tak, że akurat tajna grupa miała spotkanie. Detektyw wkroczył pewnym krokiem w środek okręgu i wykrzyczał:
-Po co wam to zaklęcie? Jak ono działa ?
-Nie twoja sprawa!
-Ale ja już znam wasze zaklęcie!
Przerażeni odpowiedzieli na pytanie Holmesa i tym sposobem się dowiedział. Zaklęcie dotyczyło nóg żab. Miały one krzywe nogi w kształcie litery „z” z kropką i chciały się ich pozbyć, dlatego postanowiły zatrudnić czarownika, by temu zaradzić. Żeby to zrobić, musi on zamienić miejscami dwie litery: ż i rz. „Rz” znajdowało się w wyrazie „rzaby”, co nie pasowało im. Rzucił nagle to zaklęcie i czekał na rezultat. Udało się. Teraz tylko musiał wyprostować nogi za pomocą kolejnego zaklęcia, które również zadziałało. I po tym etapie wszystkie żaby stały się normalne i zmieniły nazwę na „żaby”. Czarownik był z siebie dumny. W końcu uwolniły go. Jednocześnie cieszył się, że spędził tam tyle czasu. I nagle pomyślał: „Wszystko co dobre, szybko się kończy”.
Zdziwiony Sherlock wrócił do domu przemyśleć, co się właśnie stało. Kiedy czytał gazetę, zauważył wiele wyrazów z nową głoską, co go zdziwiło, gdyż nie to było w planie. Okazało się, że to tylko efekt uboczny rzuconego zaklęcia. Odtąd zaczęła istnieć głoska „ż”.
************************************************************************************

Jak powstała litera "ó"?



Julia Bajda
Kasia Błaszczyk
Jakub Bąk
Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie


Historia ,,Ó”

Pewnego razu ,,O" postanowiło zmienić coś w swoim życiu. Nie wiedziało jednak, jak potoczą się jego dalsze losy.

Na planecie języka polskiego żyło wiele liter, między innymi samotne ,,O", które chciało być kimś więcej. Pewnego ranka postanowiło wyruszyć w podróż, aby znaleźć swoje przeznaczenie. Po długiej wędrówce ,,O" dotarło na pierwszą planetę. Ogromne baobaby rosły na całej powierzchni. Pod wielkim kloszem znajdowała się czerwona i piękna róża. Niedaleko niej stał biały baranek, który jadł liście drzewa. Uwagę ,,O" przykuł mały chłopiec, który pozbywał się baobabów. ,,O" podeszło bliżej, przyglądając mu się. Miał bujne blond włosy, okrągłą twarzyczkę i mały nos. Był szczupły i niski. Miał około dziesięć lat. ,,O" postanowiło zacząć rozmowę:

-Cześć, jestem ,,O" ,a ty kim jesteś? -Nazywam się Mały Książę.

-Co robisz na mojej planecie? - zapytał zaskoczony.

-Szukam swojego przeznaczenia i towarzysza. - Brzmi ciekawie, z chęcią ci pomogę.

Następnego dnia wyruszyli w podróż na planetę kropek. Miło powitała ich królowa tego miejsca. ,,O" od razu zaprzyjaźniło się z nią. Mieli bardzo dużo wspólnych tematów do rozmów. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, jednak okazało się, że mają zupełnie inne charaktery. Smutne ,,O" szukało pocieszenia, gdy nagle na planecie kropek pojawił się znikąd przecinek. Wszyscy mieszkańcy się z niego naśmiewali. ,,O" zrobiło się żal przecinka i postanowiło go pocieszyć. Okazało się, że Mały Książę szukał ,,O". Był zdziwiony, gdy zobaczył z nim swojego dawnego kolegę. We trójkę zostali najlepszymi przyjaciółmi, ale ,,O" czuło, że przecinek jest jego przeznaczeniem. Po kilku dniach Mały Książę musiał wrócić na swoją planetę, ponieważ tęsknił za różą. ,,O" i przecinek postanowili się połączyć i wyszło z nich ,,Ó".

Szczęśliwe ,,Ó" wróciło na planetę języka polskiego, aby pokazać się wszystkim. W końcu ,,O" wypełniło swoje przeznaczenie.
*********************************************************************

Historia powstania dwuznaku "sz"


Sandra Godzik
Marek Wołyński
Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie


Mały Książę jako bohater alfabetu


Dawno dawno temu, na pewnej planecie, żył sobie alfabet literek. Stanowiły one bardzo zgraną paczkę przyjaciół. Wspierali się wzajemnie, pomagali oraz troszczyli się o dobro innych.
Alfabet postanowił wyruszyć w podróż w poszukiwaniu jedzenia, aby móc przetrwać kolejnych kilka dni na czerwonej, dobrze znanej im planecie. Składała się ona głównie ze skał oraz różnorodnych gazów. Niebo było jasnoczerwone, a chmury prawie niewidoczne.Największy obszar planety stanowiły piaszczyste pustynie, na której przodkowie pozostawili żywność. Kiedy grupa znajomych wędrowała w kierunku bezludnego obszaru, literka S zagubiła się. Z myślą, że znajdzie swoich najlepszych przyjaciół, postanowiła wyruszyć na przód. Wędrując przez trzy godziny powoli traciła nadzieję na odnalezienie swoich bliskich. Nagle na drodze ukazała się tajemnicza postać. Kiedy literka podeszła bliżej, jej oczom ukazał się chłopiec. Literka postanowiła przysunąć się do niego i zapytać:
-Kim jesteś? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
-Jestem Mały Książę, a tobie jak na imię?- odpowiedział grzecznie chłopczyk.
-Nazywam się literka S i szukam swoich przyjaciół. Widziałeś może któregoś z nich?-ponownie spytała.

-Niedaleko góry Bóg spacerował Z. Jeśli chcesz, mogę pomóc ci go poszukać- zasugerował nastolatek.

-Było by miło, dziękuję -odpowiedziała ucieszona literka.
S razem z Małym Księciem udali się w stronę góry Bóg, aby odnaleźć resztę przyjaciół zmartwionego znaku alfabetycznego. Kiedy nieznajomi byli już blisko celu, ich oczom ukazała się poszukiwana literka Z, jednak wyglądała inaczej niż zwykle. Była zadbana, przystojna oraz męska. Kiedy S znalazła w końcu Z, odrazu rzuciła mu się w ramiona. Kiedy przyjaciele patrzyli na siebie z bliskiej odległości, literka Z przyciągnęła S do siebie i czule pocałowała. Nagle przypomniało im się, że z S był jeszcze Mały Książę. Znaki alfabetyczne natychmiast ocknęły się z miłości i chciały podziękować chłopakowi za pomoc w odnalezieniu siebie, niestety, nastolatka już nie było. Stwierdziły, że wrócą wspólnie do rodzinnego miasta i tam się pobiorą, jednak tak się nie stało. Literki całkowicie zapomniały o pożywieniu, którego miały szukać z całym alfabetem, ponieważ były zapatrzone w siebie oraz zaślepione miłością. Niestety, z miłości umarły z głodu.

Tak o to właśnie tragicznie zakończyła się historia liter, która również zapoczątkowała powstanie spółgłoski szczelinowej ,,SZ”.



***********************************************************************************

Skąd wzięła się litera "ć"?


Brajan Balcarczyk

Alicja Witkowska
Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie
                                            Głodny Obeliks


Dawno temu, około piątego wieku przed naszą erą, w starożytnej Gali, żył sobie Obeliks. Był wysokim, grubym Galijczykiem. Miał długie, rude włosy, zaplecione w warkocze. Na głowie nosił srebrny hełm, na nogach brązowe buty. Brzuch zakrywał mu duży kombinezon, który sięgał mu aż po szyję.

Pewnego razu przechadzał się po mieście w poszukiwaniu jedzenia. Nagle zauważył Rzymian i podszedł do nich.

-Mają panowie jakiś problem? – zapytał Obeliks.

-Szukamy Obeliksa – pewnie krzyknęli Rzymianie .

-Niestety, tutaj go nie znajdziecie – odpowiedział niskim głosem Galijczyk.
Obeliks nie chciał tracić więcej czasu na rozmowę z Rzymianami, więc poszedł poszukać Panoramiksa. Zszedł w dół po schodach do domu czarodzieja. Cały jego dom był wykonany z kamieni. Było w nim ciemno, a na środku stał ogromny kocioł. Już od samego wejścia było czuć wspaniały zapach. Obeliks podszedł do Panoramiksa, który z zamkniętymi oczami mieszał łyżką w kotle.

-Napój magiczny ? –spytał Obeliks.

-Kalafiorowa- odpowiedział z uśmiechem.

-Gotowe już ?- zapytał Obeliks, któremu ciekła ślinka.

-Obeliks ! Nie myśl teraz o jedzeniu, lepiej zobacz, co dostaliśmy- powiedział wskazując palcem na zwinięty papirus.

Podszedł więc do stołu, aby przeczytać, co było tam napisane. Po przeczytaniu rzekł do Panoramiksa:

-No i co to takiego ?- Zwykły listopad...

-Czytaj uważnie – wszystkie litery ,,o” są źle napisane? Są niedokończone.

-Wyglądają jak ,,c”, tylko z kreską na górze-rzekł oburzony.

Obeliks wpadł do pałacu Cesarza i powiedział z oburzeniem:

-To jest niedopuszczalne ! Jak można wysłać taki list ? Kto to pisał?

- O, tamten pan!- cezar wskazał na niskiego mężczyznę- każdy czasem popełnia błędy.

-Szanowny cezarze, proszę spojrzeć na ten list – poprosił dając list.

-Rzeczywiście –odparł cezar – zajmę się tym.

Panoramiks wrócił do swojego domu. Zastał tam Obeliksa jedzącego kalafiorową.

-Obeliksie, nie pamiętasz, co było napisane w liście ?

Musisz pójść do jednego z poddanych i przedstawić mu jakiś pomysł, który można pokazać Kleopatrze. Cezarowi bardzo zależy na dobrych relacjach z królową Egiptu –wytłumaczył mu Panoramiks.

-Dobrze, dobrze –rzekł.

Kilka dni później przyszedł list, że natychmiast musi wybrać się do Cezara.

-Jak mogłeś nie wykonać mojego polecenia – zapytał się ze złością.

-Yyyyyy…. –spojrzał na niskiego mężczyznę i przypomniał mu się list z dziwnym ,,o” . Nagle go olśniło.

-Wymyśliłem nową literę alfabetu!– oznajmił.

- Jaką znowu literę alfabetu? O co chodzi?- zapytał.

-To litera ,,c” z kreską na górze – odpowiedział.

Po długich wyjaśnieniach Cezarowi spodobał się ten pomysł i pokazał go Kleopatrze. Obeliks nauczył się, że czasami wystarczy trochę pomyśleć, żeby coś zrozumieć i że wystarczy się zastanowić, żeby coś wymyśleć.


********************************************************************************

Geneza powstania literki ą



Roksana Frankiewicz 
Amelia Bajda
Hubert Przygoda
Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie


Historia powstania ,,ą”

Pewnego słonecznego dnia do Hogwartu przybył nowy uczeń.

Każdy był zaciekawiony tą wizytą, ponieważ była połowa roku szkolnego. Wielu uczniów rozmawiało o tym na przerwach i zastanawiało się, jak on wygląda. Gdy uczniowie mieli lekcję z zielarstwa, do pokoju wszedł profesor Snape i przyprowadził ze sobą nowego ucznia. Wszyscy byli bardzo zdziwieni jego wyglądem. Był on zwykłą literką ,,A".

Gdy ,,A" zbliżał się do swojej ławki i miał usiąść, ktoś zabrał mu krzesło. Upadł z hukiem na podłogę, a wszyscy zaczęli się z niego naśmiewać. Na przerwie było jeszcze gorzej. Wszyscy szeptali pomiędzy sobą i wpatrywali się w nowego ucznia. ,,A" zmienił szkołę z powodu naśmiewania się z jego osoby i obawiał się, że to może się powtórzyć. Czuł smutek. Nagle podeszło do niego troje przyjaciół. Pomiędzy dwójką chłopaków stała dziewczyna z brązową czupryną na głowie. Jeden z nich miał rude włosy i piegi na nosie, drugi zaś głębokie, niebieskie oczy, bliznę na czole i okrągłe okulary. Pierwsza odezwała się dziewczyna:
- Cześć, jestem Hermana, a to Harry i Ron.

- Witajcie, mam na imię ,,A" - odparł nieśmiało.

- Pomożemy ci zaaklimatyzować się w nowej szkole i zapoznamy cię z kilkoma osobami - oznajmiła miło.

,,A” bardzo ucieszył się z tego powodu. Nadchodził wieczór, więc wszyscy udali się do swoich pokojów. Wystrój bardzo przypadł do gustu literce.

W pokoju były cztery łóżka z czerwonymi zasłonami i tego samego koloru pościelą. Był on bardzo przestronny, drewniana podłoga i ściany w odcieniu szarości wywarły miłe wrażenie. Na łóżku ,,A” leżały pyszne czekoladki. Pomyślał, że to miły prezent, więc zjadł jedną. Zmęczony całym dniem poszedł spać, a rano obudził się z dziwnym uczuciem. Podszedł do lustra i przeraził się swoim wyglądem, bo wyrósł mu ogonek.

Okazało się, że dzięki temu zyskał wartość jako nowa literka ,,Ą” i szacunek innych uczniów.



***********************************************************************************

wtorek, 23 października 2018

Skąd się wzięła kreseczka nad "z" w literze "ź"?



 
Hania Janczura
Alan Jeleniewicz
Natalia Szałkowska
Szkoła Podstawowa nr 2 
im. A. Fiedlera w Dębnie
Mały Książę na wyspie ,,Ź’’


Pewnego dnia Mały Książę, siedząc w ogródku, rozmyślał o swoich dawnych podróżach. Bardzo za nimi tęsknił, więc postanowił wyruszyć w nieznane.

Po długiej i męczącej podróży chłopiec wylądował w dziwnym dla niego miejscu. Był tak wycieńczony, że upadł i zasnął. Nad ranem obudziły go dziwne dźwięki. Wystraszony rozejrzał się i zorientował, że w zasięgu jego wzroku znajduje się wielki wodospad. Zignorował to, ponieważ jego uwagę przyciągnęła tajemnicza dróżka. Był bardzo ciekawy, dokąd ona prowadzi, więc postanowił to sprawdzić. Idąc wzdłuż niej, napotkał na ogromny, najprawdopodobniej aktywny, wulkan. Był lekko przerażony tym widokiem, ale pomimo tego szedł dalej. Nagle z wielkiego zbiornika zaczęła wylewać się lawa. Przerażony chłopiec zaczął uciekać. Biegnąc wpadł na leżącego przy brzegu przepięknego oceanu młodego delfina, który wyglądał bardzo przyjaźnie. Mały Książę postanowił z nim porozmawiać:

- Witaj! Wiesz może co jest po drugiej stronie tego oceanu?

- Witaj, jestem Delphi. Oczywiście, że wiem! Wskakuj na mnie, a ja cię tam zabiorę-z zachwytem odparła istota.

Chłopcu spodobał się ten pomysł. Wsiadł na delfina i popłynął z nim na wyspę. Po dotarciu na miejsce zamienił z nim jeszcze parę słów. Zaczął słowami:

-Zwą mnie Mały Książę, pochodzę z planety B-612. Przybyłem tu z nadzieją znalezienia przyjaciela- przedstawiłem się mu.

-Wiesz może na jakiej planecie się znajdujemy?-spytał chłopak.

-Jasne, znajdujemy się na planecie ,,Ź’’. Zapewne jesteś ciekawy, dlaczego taka nazwa. Odpowiedź jest bardzo prosta. Dawno temu to miejsce było w kształcie literki ,,Z’’, z dość dużym wybrzuszeniem na północnej części tej planety, ale po wielu latach odstający fragment oddalił się od reszty i tak właśnie powstała ta wyspa, na której aktualnie się znajdujemy. W konsekwencji tego powstała literka ,,Ź’’. Dlatego teraz mieszkańcy tej planety tak ją nazywają.

-Dziękuję! Bardzo ciekawa historia –odparł ucieszony Mały Książę.

Po chwili Delphi oznajmił, że musi płynąć dalej. Pożegnał się ze mną i życzył udanej dalszej drogi. W pewnym momencie chłopczyk dostrzegł w oddali pięknej okolicy niesamowitą różę. Podbiegł do niej i z ciekawością zaczął się jej przyglądać. Ona nie zamieniła z nim ani jednego słowa, więc ją zerwał, aby zabrać do domu, żeby przypominała mu jego jedyną Różę. Po długim, męczącym dniu wrócił do swojego domu.

Małemu Księciu niezmiernie podobała się ta wyprawa. Z chęcią by tam jeszcze kiedyś wrócił.



************************************************************************************

niedziela, 21 października 2018

O historii powstania "rz"

Oliwia Janczura 
Marysia Górka 
Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie

Historia litery ,,Rz”

Dawno temu żyła sobie kobieta. Niska, starsza, samotna pani, która miała śliczny różowy domek i nieduże gospodarstwo. Posiadała kilka krów, owiec, jednego konia i dużo kur. Jednakże największą uwagę przykładała do warzyw, różnego rodzaju roślin i owoców.

Pewnego słonecznego dnia, gdy staruszka z uśmiechem na twarzy wstała z łóżka, wykonała swój codzienny poranny rytuał, poszła do ogrodu. To, co ujrzała, zaparło jej dech w piersi. W jej ogrodzie, w pustym miejscu, wyrosły przedziwne rośliny, których nigdy nie widziała. Podeszła bliżej, schyliła się i próbowała je urwać. Wystawały tylko liście, mogłoby się wydawać, że to zwykłe chwasty, ale gdy zaczęła ciągnąć za to, zobaczyła, że jej oczom ukazała się okrągła, różowo-czerwona kulka. Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy, to spróbowanie jej, jednakże szybko zrezygnowała, ponieważ pomyślała, że to może być trujące. Szybko schowała znalezisko w kieszeń i poszła do domu. Obejrzała dokładnie całą roślinkę, rozkroiła i uznała, że ją spróbuje. Nie zdążyła włożyć jej do buzi, a jej oczom ukazała się niezwykła, magiczna postać.
 
-Kim jesteś?- spytała kobieta
-Wróżką słowkotwórcą, miło mi Cię poznać! Przyszłam do Ciebie, aby nazwać tę, jakże niezwykłą roślinę, przy okazji wymyśliłam nową literę, jaką jest ,,rz,,!
-Mnie Ciebie również, jakie to słowo?
-Rzodkiewka, ciekawie, prawda?
-Tak i to jak! Można to jeść?
-Oczywiście, spróbuj-uśmiechnęła się- i pielęgnuj ją, sadź i rozpowiadaj wszystkim o tej nowej roślinie oraz nowej literce. Od ciebie zależy przyszłość. Powodzenia, do zobaczenia-powiedziała i znikła.

Od tamtej pory kobieta hoduje niesamowitą ilość rzodkiewek. Zachwyca się ich smakiem i zajada je codziennie do każdego posiłku.





Bartłomiej Bezdyk 

Michał Domagała 
Zuzanna Rachwalska
Oliwier Rozalik

Szkoła Podstawowa nr 2
im. A. Fiedlera w Dębnie

Mały Książę i planeta “RZ”

Pewnego pięknego,słonecznego dnia Mały Książę wybrał się na planetę "RZ". Znajdowała się ona w galaktyce głosek.

Chłopiec dotarł do celu zafascynowany tym, co ujrzał. Planeta, na którą dotarł, była podzielona na dwie części: wschodnią i zachodnią. Najpierw wybrał się na wschodnią część, czyli stronę "Z", którą rządziła Królowa Zuzanna. Nosiła ona szlacheckie, długie szaty w odcieniach zieleni i złota. Jej cera była zachwycająca. Uwagę chłopca przykuły piękne, wielkie oczy. Kobieta oprowadziła go po swoim terenie. Małego Księcia zdziwił widok ogromnego pola, na którym rosły zboża. Nagle bohater zauważył dziurę w murze, który dzielił stronę wschodnią i zachodnią. Nie zastanawiając się, przekroczył granicę królestwa "Z". 

Pierwsze co ujrzał, to pole pięknego i dojrzałego rabarbaru. Znienacka wyskoczyli na niego rycerze, prowadząc go w stronę Królestwa "R". Na wejściu przywitał go Król Radosław Radosny II. Był ubrany w różowy garnitur i koronę w kształcie rabarbaru. Gospodarz terenu opowiedział chłopcu historię planety, a brzmiała ona tak: ,, Krewni moi i Królowej Zuzanny toczyli walkę o przejęcie tej planety od wieków i aby zakończyć spór, postawili mur wiodący przez środek planety". Mały Książę stwierdził, iż to zmieni. Wyciągnął z plecaka nasiona rzodkiewki i posiał ją w przerwie między murami. Gleba była tak żyzna, że rzodkiewka zaskakująco szybko wyrosła. Zaniósł więc kanapki z chleba ze zboża Królowej Zuzanny i z rabarbarem Króla Radosława Radosnego II, a na koniec dodał świeżą rzodkiewkę. Obu mocarstwom tak zasmakowała przekąska, że stwierdzili: ,,Połączmy siły i zamiast muru zróbmy pole rzodkiewek!"

Nagle Król powiedział:
-Stańmy się jednym, wielkim królestwem.
-Myślę, że to wspaniały pomysł -odpowiedziała Zuzanna.

Mały Książę bardzo dobrze się zachował. Pokazał swoją dojrzałość i udowodnił, iż każdy spór można rozwiązać.

niedziela, 7 października 2018

Ortusia prezentuje zadanie 3


Drodzy nauczyciele i uczniowie!

Opracujmy autorskie krzyżówki ortograficzne (minimum 15 haseł) lub/ i wykreślanki skupione wg określonej zasady ortograficznej.

Pisownia wyrazów z:

ó lub u
rz lub ż
ch lub h

ą lub ę

Zamieśćmy krzyżówki na udostępnionej tablicy.

Rozwiązane krzyżówki/ wykreślanki  sfotografujmy. Zamieśćmy dokumentację fotograficzną na tej samej tablicy. Opiszmy działania na TwinSpace.

Termin: 25 listopada 2018 r.

poniedziałek, 1 października 2018

Losowanie głosek - zadanie 2

     Pracę nad zadaniem 2 rozpoczęliśmy od podziału na grupy. Aby wykorzystać jak najwięcej różnych głosek w opowiadaniach, do ich losowania użyłam narzędzia classtools - koła fortuny. W ten sposób każda grupa wylosowała inną głoskę. 


https://www.classtools.net/random-name-picker/56_LZfBdk