sobota, 23 września 2017

Propozycje prosto z Podkarpacia

Czwartoklasiści z Chwałowic na Podkarpaciu pracowali jak mróweczki. Uczniowie nie stanowią dużej klasy, ale są za to bardzo kreatywni. Dziś proponują aż trzy swoje teksty, a to jeszcze nie koniec, bo jedno dyktando wciąż czeka na wprowadzenie niezbędnych poprawek i zostanie zamieszczone później.
Nie ukrywam, że wszyscy mamy nadzieję, że któraś z projektowych klas zdecyduje się na głębsze poznanie Sławomira, Zasapka lub Wiesława - bohaterów naszych dyktand. To naprawdę nietuzinkowe postacie, które spotyka wiele ciekawych i zupełnie fantastycznych przygód.
Życzymy powodzenia!



Dyktando 8
Skuteczny Sławomir przyłapał sikorkę Stasię i skrzata Stefana na wyjadaniu pasztetu ze skwarkami z jego spiżarni. Natychmiast ruszył w pościg, ale skwar utrudniał mu zadanie.
Uciekających złodziei co rusz spotykały niemiłe niespodzianki. Najpierw sikorka Stasia złamała skrzydło na skrzyżowaniu, a potem skrzata złapał skurcz. W dodatku na skwerze, tuż obok pomnika skryby zgubił skuwkę od ulubionego długopisu. Za pomnikiem uciekinierzy znaleźli jednak skrzynię, w której mieszkała słabeuszka Sylwia – sławna mistrzyni gry na skrzypcach.
 Słodka Sylwia przestraszyła się nie na żarty, chociaż ani sikorka, ani skrzat nie chcieli jej skrzywdzić. Zaczęła uciekać slalomem między parkowymi drzewami tak szybko, jak tylko potrafiła. Stasia i Stefan patrzyli na to z zaskoczeniem, drapiąc się po skroniach aż dopadł ich Sławomir. Sikorce podskubał piórka, a skrzata skropił dziwną substancją, która skutecznie go unieruchomiła.
Tak właśnie Sławomir stał się sławny jako nieustraszony tropiciel złodziei pasztetu.


Dyktando 9
Sławny skunks imieniem Wiesław wyszedł w skwar na skwer, żeby wraz z przyjaciółmi podjadać skwarki. Jednak idąc przez skrzyżowanie, poczuł straszny skurcz w lewej, tylnej łapce. Usiadł więc na krawężniku i odpoczywał, a pot skropił mu skroń. Nagle przypomniał sobie, że w kieszeni ma słodkiego batona, którego zjedzenie zawsze pomagało mu w trudnych chwilach.
Siedząc na chodniku, Wiesiek zauważył, że za nim wisi plakat ze skrybą, dostrzegł również sławnego sportowca biegnącego slalomem między samochodami na skrzyżowaniu. Ten widok go zdziwił, ale też przypomniał Wieśkowi, że miał dzisiaj oglądać transmisję igrzysk olimpijskich. Wstał więc i udał się do domu. Na szczęście baton okazał się skuteczny i ból zdążył minąć.
Wiesiek wrócił do domu, jednak zaraz po wejściu w drzwi, potknął się o skrzynię, która nie wiadomo skąd się tam znalazła. Na skrzyni leżała koperta i skuwka od długopisu. Wiesiek otworzył kopertę i odczytał napis.
-„Dla Słabeusza”. Kto mógł to napisać? – pomyślał Wiesiek i skrzywił się z niezadowoleniem, bo nie czuł się słaby. Od lat słynął wśród sąsiadów z otwierania słoików z dżemem. W tej czynności pomagał wszystkim.
Nie zastanawiając się dłużej, Wiesiek otworzył skrzynię i znalazł w niej skrzydlatą maskotkę, zabawkowe skrzypce i mechanicznego skrzata. Wtedy zrozumiał, że skrzynia dotarła pod niewłaściwy adres. Uniósł ją więc i postanowił przekazać adresatowi, którym był sąsiad Wieśka, słynny ze skubania słonecznika, wróbel Sławeusz Sławiński – kolekcjoner zabawek.
Dyktando 10

"Straszna przygoda skrzata Zasapka"
W pewnym mieście na ulicy Skutecznej mieszał skryba Kleofas ze swoim wiernym sługą – skrzatem Zasapkiem.
Zasapek był dobrym skrzatem, nie skrzywdziłby nawet muchy, ale tego dnia był wyjątkowo rozdrażniony, dlatego Kleofas wolał go nie denerwować i drapiąc się w skrońslalomem między kuchennymi stołkami wymknął się z domu.
Skrzat właśnie próbował zdjąć skuwkę z długopisu, by zanotować nim przepis na słodki deser malinowy, gdy poczuł straszliwy swąd. Obrócił się i rozejrzał po mieszkaniu.
-Może ten zapach pochodzi z kuchni? – zastanowił się. Od kilku dni w kraju panował straszliwy skwar, więc przechowywanie żywności stało się trudne.
Zasapek ruszył w stronę kuchennego kredensu, by sprawdzić, jak się ma jego ulubiony przysmak – smalec ze skwarkami. Ku jego radości okazało się, że wszystko z nim w porządku, dlatego zanim ruszył dalej skubnął odrobinkę smakołyku. Tropy zaprowadziły Zasapka do łazienki, jednak i tam poszukiwania okazały się nieskuteczne.
Pot skroplił się na czole skrzata, swąd był coraz mniej możliwy do wytrzymania. Zasapek przyspieszył, biegał po całym mieszkaniu, zaglądał pod łóżka, do wszystkich szafek. Wszędzie nic.
-Skąd wydobywa się ten straszliwy smród? – zadawał sobie pytanie skrzat, gdy nagle usłyszał skrzypnięcie.
Zasapek szybko skierował wzrok na skrzynię, która stała w kącie pomieszczenia, a w której jeszcze do niedawna przechowywał stare skrzypce – pamiątkę po dawnej sławie. Wydało mu się, że to właśnie stamtąd jego nos coraz silniej wyczuwał dziwną woń, dlatego ostrożnie zbliżył się do mebla i zaczął dokładnie go oglądać.  Kiedy jednak próbował otworzyć wieko skrzyni, poczuł straszliwy ból. To skurcz szyi, który nawiedzał Zasapka w chwilach dużego stresu. Jedynym lekarstwem na tę dolegliwość był Krem Mistrza Słabeusza ze skrzydła latającej żaby, jednak ostatni pojemnik Zasapek zużył w zeszłym tygodniu. Musiał więc poradzić sobie bez tego.
Rozmasował szyję i zapierając się mocno nogami, szarpnął wieko skrzyni. Wtem poczuł na twarzy coś wilgotnego, a potem ze skrzyni wyskoczył czarno-biały zwierzak.
-Ratunku! To skunks! – krzyczał Zasapek, biegając po całym mieszkaniu.
Zwierzę, wystraszone krzykiem, zaczęło szukać drogi ucieczki, co chwilę wpadając na Zasapka, który wrzeszczał tak głośno, że na skwerze, przy którym stało mieszkanie skryby Kleofasa, zaczęli zbierać się gapie. Ustał również ruch na skrzyżowaniu. Wszyscy ze zdumieniem słuchali wrzasków skrzata, któremu udało się wybiec z mieszkania i teraz tarzał się po chodniku przed kamienicą.
Nikt nie wie, co w tym zamieszaniu stało się ze skunksem, ale Zasapek jeszcze długo pamiętał ten okropny dzień. Przypominał o tym zapach, który przez wiele tygodni stanowił przykrą pamiątkę straszliwej historii skrzata Zasapka. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz